
„Trzeba było żyć dzień po dniu, godzina po godzinie przez pięć lat w cieniu więzienia na Pawiaku… Trzeba było milcząco asystować na rogu ulicy przy egzekucji przyjaciół, braci lub nieznajomych, spędzonych pod mur, z ustami zaklejonymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić” - płk Kazimierz Iranek-Osmecki
77 lat temu, 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17:00, w tzw. godzinie „W”, z rozkazu dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego rozpoczęła się bohaterska walka o Warszawę. Pokolenia Polaków poświęciły miłość, przyjaźń i życie, abyśmy mogli żyć w wolnej Polsce! Upamiętnijmy dziś w godzinie „W” 63 dni walki o honor i godność. O 17:00 w całej Polsce zawyją syreny alarmowe. Przystańmy na chwilę w refleksji, oddajmy hołd obrońcom polskości.
Przypomnijmy, że armia powstańcza liczyła od 25 tys. do 37 tys. osób. Większość żołnierzy należała do AK, ale walczyli razem również żołnierze Polskiej Armii Ludowej, Narodowych Sił Zbrojnych oraz Żydowskiej Organizacji Bojowej. 1 sierpnia do ich dyspozycji było tylko 2500 pistoletów, 1475 karabinów, 420 pistoletów maszynowych, 94 ręczne karabiny maszynowe, 20 ciężkich karabinów maszynowych.
Powstanie było zrywem ludzi młodych. Większość żołnierzy wkroczyła w dorosłość podczas okupacji. Najmłodszy uczestnik walk, Jerzy Szulc ps. Tygrys, miał 10 lat. Kobiety służyły licznie jako: lekarki, sanitariuszki, pielęgniarki (w służbie sanitarnej stanowiły około 70-80 proc. personelu) i łączniczki, ale także trafiały na pierwszą linię frontu.
Powstanie Warszawskie, planowane na kilka dni, upadło 3 października po 63 dniach walki. W jego wyniku zginęło od 16 tys. do 18 tys. Żołnierzy AK i od 150 tys. do 180 tys. cywilów. Po kapitulacji Warszawa została doszczętnie zniszczona przez Niemców.
Źródło: IPN